Nie poparta solidnym przygotowaniem, lektura Pisma Świętego a szczególnie Dekalogu wzbudzić może wrażenie, że jest Ono zbiorem zakazów i nakazów mających na celu ograniczenie ludzkiej wolności. Rzadko przytaczany fragment z Księgi Powtórzonego Prawa (zaraz za tekstem Dekalogu) rzuca na ten problem jakby nieco inne światło:Słuchaj, Izraelu, i pilnie tego przestrzegaj, aby ci się dobrze powodziło i abyś się bardzo rozmnożył, jak ci przyrzekł Pan, Bóg ojców twoich, że ci da ziemię opływającą w mleko i miód.(Pwt6,3)Słusznym wydaje się zatem spojrzenie na Pismo Święte w kategoriach tego, czym jest naprawdę czyli swoistego listu miłosnego podyktowanego przez Boga swemu umiłowanemu stworzeniu - człowiekowi. Dopiero wtedy bowiem, zamiast zrażać się na skutek stereotypów będziemy w stanie czerpać z tego przekazu ofiarowaną nam wolność. Syn marnotrawny. Powiedział też: Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się bawić.(Łk15,11-24)Choć życzeniowe myślenie każe wielu osobom widzieć siebie w kategoriach półbogów, obiektywna prawda o naszej naturze jest taka, iż skażona została ona grzechem pierworodnym. Każe nam ona szukać swego szczęścia poza Bogiem i zaryzykuję twierdzenie, iż poza Maryją KAŻDY człowiek w KAŻDYM żyjącym dotąd pokoleniu wypowiedział Bogu swoje "Nie". Jezus opowiada przypowieść o synu marnotrawnym, by na czytelnym przykładzie ukazać nam relację wiążącą Boga z człowiekiem."A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek".Pierwsze wersety tej przypowieści znamy doskonale na własnym przykładzie o ile stać nas na elementarną pokorę czyli stanięcie w prawdzie o naszej moralnej niedoli, pomimo być może bogactwa materialnego. Śladowy odsetek samobójstw osób głębokich duchowo w porównaniu z bogaczami odczuwającymi pustkę i bezsens swego życia zdaje się tę prawdę potwierdzać. Wygoniwszy Boga z naszych serc cierpimy trudny do zniesienia i nie dający się niczym zastąpić niedostatek miłości."Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie".Miłości tej poszukujemy więc u ludzi lub tworzonych przez nich systemów i tu przeżywamy srogi zawód odkrywając jak jest ona interesowna. "Life is brutal" - jak mówi przysłowie - za jej namiastki każą nam oni zapłacić cenę upokorzenia, czyniąc z nas swoich niewolników."A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko..."Wyrwanie się spod władzy ojca nie oznacza zniknięcia z jego serca. Spod władzy ojcowskiej miłości wyrwać nie jest nas w stanie żaden grzech. To grzesznik oddala się od Boga przekreślając Jego prawo - Bóg nigdy nie rezygnuje ze swojej miłości i żadne odejście nie jest w stanie jej przekreślić. By ujrzeć kogoś gdy ten jest jeszcze daleko, trzeba stać w oknie. By w ten moment trafić - trzeba od tego okna nie odchodzić. Wzruszenie Boga objawia głębię Jego miłości, głębię tęsknoty Boga za człowiekiem. Jest wyrazem Jego bliskości człowiekowi - wszak wzruszenie to uczucie a uczucia są tak bliskie naszej naturze."...wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go".Terminologia używana w Biblii jest bardzo precyzyjna a do wierności tłumaczeniu przywiązuje się dużą wagę. Wybiegł - to znaczy wybiegł a nie wyszedł. Dlaczego ? Sam sobie odpowiedz. Inna sprawa, że pośpiech ojca wypływa też z jego świadomości niszczącego charakteru grzechu. Nie jest obojętne, czy człowiek grzeszy miesiąc, rok, czy też wiele lat. Dlaczego ? Ponieważ grzech, nawet jeżeli zostaje przebaczony, pozostawia swoje destruktywne ślady w człowieku. Poranienie ludzkiej emocjonalności, poranienie ludzkiego serca jest faktem także wówczas, kiedy grzesznik uznał i wyznał swój grzech przed Bogiem."Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi".Przebaczający człowiek najczęściej każe nam za to "przebaczenie" zapłacić bądź to deklaracją lojalności bądź jakimś czytelnym i bolesnym rodzajem "pokuty". Rzadko kiedy stać go będzie na potraktowanie nas tak, jakby się nic nie stało. Ojciec tymczasem nie daje wręcz dokończyć synowi samooskarżenia lecz natychmiast przywraca mu godność jaką ten cieszył się od początku. Syn odzyskuje tu także szacunek do samego siebie, bo choć nie wiadomo do jakich racjonalizacji by się nie uciekał - "gdy w obcej krainie nastał głód on sam zaczął cierpieć niedostatek".Chcąc nazwać pewną rzeczywistość musimy siłą rzeczy stworzyć jakiś termin. Jednak "spowiedź" nie wydaje się tu najszczęśliwszym słowem. Istotę aktu dużo lepiej oddaje określenie "sakrament pojednania". Warto też uświadomić sobie, iż pierwszym, który działa w sakramencie pojednania, jest sam Bóg. To On przede wszystkim jedna nas z sobą. Nasza rola, nasze działanie ogranicza się do przyjmowania działania Boga który stoi w oknie i wypatruje ...Refleksje na podstawie przypowieści o synu marnotrawnym wzbudzone zostały w dużej mierze dzięki nauczaniu O. Józefa Augustyna z zakonu Jezuitów. Cieszę się, że dane mi było pod jego kierunkiem przeżyć pierwszy spośród czterech tygodni Rekolekcji ignacjańskich w Domu Rekolekcyjnym w Czechowicach-Dziedzicach.
Nie poparta solidnym przygotowaniem, lektura Pisma Świętego a szczególnie Dekalogu wzbudzić może wrażenie, że jest Ono zbiorem zakazów i nakazów mających na celu ograniczenie ludzkiej wolności. Rzadko przytaczany fragment z Księgi Powtórzonego Prawa (zaraz za tekstem Dekalogu) rzuca na ten problem jakby nieco inne światło:
Słuchaj, Izraelu, i pilnie tego przestrzegaj, aby ci się dobrze powodziło i abyś się bardzo rozmnożył, jak ci przyrzekł Pan, Bóg ojców twoich, że ci da ziemię opływającą w mleko i miód.
(Pwt6,3)
Słusznym wydaje się zatem spojrzenie na Pismo Święte w kategoriach tego, czym jest naprawdę czyli swoistego listu miłosnego podyktowanego przez Boga swemu umiłowanemu stworzeniu - człowiekowi. Dopiero wtedy bowiem, zamiast zrażać się na skutek stereotypów będziemy w stanie czerpać z tego przekazu ofiarowaną nam wolność.
Powiedział też: Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się bawić.
(Łk15,11-24)
Choć życzeniowe myślenie każe wielu osobom widzieć siebie w kategoriach półbogów, obiektywna prawda o naszej naturze jest taka, iż skażona została ona grzechem pierworodnym. Każe nam ona szukać swego szczęścia poza Bogiem i zaryzykuję twierdzenie, iż poza Maryją KAŻDY człowiek w KAŻDYM żyjącym dotąd pokoleniu wypowiedział Bogu swoje "Nie". Jezus opowiada przypowieść o synu marnotrawnym, by na czytelnym przykładzie ukazać nam relację wiążącą Boga z człowiekiem.
"A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek".
Pierwsze wersety tej przypowieści znamy doskonale na własnym przykładzie o ile stać nas na elementarną pokorę czyli stanięcie w prawdzie o naszej moralnej niedoli, pomimo być może bogactwa materialnego. Śladowy odsetek samobójstw osób głębokich duchowo w porównaniu z bogaczami odczuwającymi pustkę i bezsens swego życia zdaje się tę prawdę potwierdzać. Wygoniwszy Boga z naszych serc cierpimy trudny do zniesienia i nie dający się niczym zastąpić niedostatek miłości.
"Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie".
Miłości tej poszukujemy więc u ludzi lub tworzonych przez nich systemów i tu przeżywamy srogi zawód odkrywając jak jest ona interesowna. "Life is brutal" - jak mówi przysłowie - za jej namiastki każą nam oni zapłacić cenę upokorzenia, czyniąc z nas swoich niewolników.
"A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko..."
Wyrwanie się spod władzy ojca nie oznacza zniknięcia z jego serca. Spod władzy ojcowskiej miłości wyrwać nie jest nas w stanie żaden grzech. To grzesznik oddala się od Boga przekreślając Jego prawo - Bóg nigdy nie rezygnuje ze swojej miłości i żadne odejście nie jest w stanie jej przekreślić. By ujrzeć kogoś gdy ten jest jeszcze daleko, trzeba stać w oknie. By w ten moment trafić - trzeba od tego okna nie odchodzić. Wzruszenie Boga objawia głębię Jego miłości, głębię tęsknoty Boga za człowiekiem. Jest wyrazem Jego bliskości człowiekowi - wszak wzruszenie to uczucie a uczucia są tak bliskie naszej naturze.
"...wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go".
Terminologia używana w Biblii jest bardzo precyzyjna a do wierności tłumaczeniu przywiązuje się dużą wagę. Wybiegł - to znaczy wybiegł a nie wyszedł. Dlaczego ? Sam sobie odpowiedz. Inna sprawa, że pośpiech ojca wypływa też z jego świadomości niszczącego charakteru grzechu. Nie jest obojętne, czy człowiek grzeszy miesiąc, rok, czy też wiele lat. Dlaczego ? Ponieważ grzech, nawet jeżeli zostaje przebaczony, pozostawia swoje destruktywne ślady w człowieku. Poranienie ludzkiej emocjonalności, poranienie ludzkiego serca jest faktem także wówczas, kiedy grzesznik uznał i wyznał swój grzech przed Bogiem.
"Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi".
Przebaczający człowiek najczęściej każe nam za to "przebaczenie" zapłacić bądź to deklaracją lojalności bądź jakimś czytelnym i bolesnym rodzajem "pokuty". Rzadko kiedy stać go będzie na potraktowanie nas tak, jakby się nic nie stało. Ojciec tymczasem nie daje wręcz dokończyć synowi samooskarżenia lecz natychmiast przywraca mu godność jaką ten cieszył się od początku. Syn odzyskuje tu także szacunek do samego siebie, bo choć nie wiadomo do jakich racjonalizacji by się nie uciekał - "gdy w obcej krainie nastał głód on sam zaczął cierpieć niedostatek".
Chcąc nazwać pewną rzeczywistość musimy siłą rzeczy stworzyć jakiś termin. Jednak "spowiedź" nie wydaje się tu najszczęśliwszym słowem. Istotę aktu dużo lepiej oddaje określenie "sakrament pojednania". Warto też uświadomić sobie, iż pierwszym, który działa w sakramencie pojednania, jest sam Bóg. To On przede wszystkim jedna nas z sobą. Nasza rola, nasze działanie ogranicza się do przyjmowania działania Boga który stoi w oknie i wypatruje ...
Refleksje na podstawie przypowieści o synu marnotrawnym wzbudzone zostały w dużej mierze dzięki nauczaniu O. Józefa Augustyna z zakonu Jezuitów. Cieszę się, że dane mi było pod jego kierunkiem przeżyć pierwszy spośród czterech tygodni Rekolekcji ignacjańskich w Domu Rekolekcyjnym w Czechowicach-Dziedzicach.
Ostatnio zamieszano: 18 czerwca 2002